Zniewolenie
Adam Michnik
s., dal polacco
Festivaletteratura cattività

Nie chodzi mi tutaj o sytuację człowieka uwięzionego. Więzień może zachowań wewnętrzną swobodę; pozbawienie wolności fizycznej nie oznacza zniewolenia duchowego czy umysłowego. Antonio Gramsci, wieloletnie więzień Mussoliniego nie utracił wolności umysłu, sporządzając swoje „Zeszyty więzienne”. Nie utracił też nigdy wolności duchowej Nelson Mandela, więzień państwa apartheidu.
Zniewolenie, o którym mówię to nie kraty w celu więziennej i kajdanki na rękach, lecz kraty w mózgu i kajdanki na sercu. Takie zniewolenie uniemożliwia człowiekowi myślenie samodzielne; pozbawia go własnej wrażliwości moralnej. Jak w słynnej sztuce teatralnej Jonesco, sytuacja historyczna i egzystencjalna zamienia człowieka w nosorożca, który zaczyna ryczeć tak, jak inni ludzie, z przeobrażeni już wcześniej w nosorożców.
W jednym z wywiadów Jonesco opowiadał, że inspiracji była dlań wydarzenia w jego ojczystej Rumunii, gdy obserwował jak ludzie z jego pokolenia - często wybitnie intelektualiści, filozofowie i pisarze - zaczynali przejmować język faszyzmu i uznawać ten język za własny. Przejmujące świadectwo tych procesów sporządził inny rumuński pisarz Michail Sebastian w sławnym „Dzienniku”. Sebastian był przyjacielem Eliadego i nie mógł pogodzić się z tym, że jego przyjaciel zaczął mówić językiem faszystów.
Czy tymi ludzi rządzić po prostu fizyczny lęk? Taki sąd - w odniesieniu do intelektualistów - wydaje się drastycznie uproszczony. Tu wchodził w grę strach innego typu strach przed rozminięciem się ze sprawami swojej epoki, strach przed koniecznościami historii, przed osamotnieniem, przed śmiercią na śmietniku dziejów. Nikt nie opowiedział mądrzej o tym rodzaju zniewolenia niż Czesław Miłosz w głośnej książce „Zniewolony umysł”. Ta książka, pisana w 1952 r., ciągle fascynuje swoją paradoksalną aktualnością. Zniewolenie zmienia formy. Nikt dziś nie wierzy w geniusz Stalina i nieśmiertelny Związek Sowiecki. Jednak wciąż napotykamy ludzi, środowiska, ruchy polityczne i religijne, których uczestnicy są przeświadczeni, że posiedli wiedzę o ostatecznej prawdzie na temat przeznaczeń dziejowych. W imię tej prawdy gotowi są sami ginąć i zabijać innych.
Edgar Morin, francuski filozof i socjolog, powiadał, że komunizm przyciągał, bowiem odwoływał się do tego, co w człowieku najlepsze, by potem wydobywać zeń to, co w nim najgorsze. Najwięcej wiemy o zniewoleniu „lewicowym”, bowiem ludzie lewicy najobszerniej opisywali swoje zmagania z tą „religią” totalitarną, nową wiarą, która miała usprawiedliwiać nowe okrutne czasy. Opowiadali oni przeto o swej wierze w rewolucję dokonywają w imię wolności, równości, braterstwa, w imię sprawiedliwości i prze- ciw wyobcowaniu. Miała ta rewolucja ruszyć z posad bryłę świata, miał to być bój już ostatni...
Zatem każdy, kto tego nie rozumiał i nie zaciągał się w szeregi rewolucji, był tchórzem, głupcem lub wrogiem. Tchórzem można pogardzać, głupca można lekceważyć, wroga jednak - należy unicestwić.
Tak rodził się świat umysłów zniewolonych, świat ludzi czysty o brudnych rękach, świat posiadaczy prawdy jedynej i ostatecznej, świat zbrodni. Ten świat jest wciąż obok nas. Czy mamy odwagę spoglądać w jego zimne, fanatyczne oczy? Czy nie jesteśmy wciąż zatruci duchowym zniewoleniem?

Non mi riferisco alla situazione di un carcerato. Il carcerato può mantenere la propria libertà interiore; il privare della libertà fisica non porta necessariamente all’assogettamento spirituale o intellettuale. Antonio Gramsci, prigioniero di Mussolini per tanti anni, non perse la libertà intellettuale scrivendo le sue Lettere dal carcere. Neanche Nelson Mandela, prigioniero nel paese dell’apartheid, ha mai perso la sua libertà spirituale.
Zniewolenie, di cui parlo, non ha a che fare con le sbarre di una cella penitenziaria o con le manette ai polsi, ma si riferisce alle sbarre nella mente e alle manette al cuore. Questo tipo di assoggettamento mentale non permette all’uomo di pensare in un modo autonomo, lo priva della propria sensibilità morale. Come nel famoso spettacolo teatrale di Ionesco, una situazione storica ed esistenziale cambia l’uomo in un rinoceronte che comincia ad urlare come altri uomini che avevano già subito una metaformosi in rinoceronti.
Ionesco ha detto in un’intervista che l’avevano ispirato gli avvenimenti nella Romania della sua gioventù nel corso dei quali aveva osservato le persone della sua generazione – spesso intellettuali, filosofi e scrittori eminenti – cominciare a usare la lingua del fascismo e a farla loro. Un altro scrittore rumeno, Mihail Sebastian nel famoso Diario ha dato una toccante testimonianza di questi processi. Sebastian era amico di Eliade e non poteva accettare che egli avesse cominciato a parlare nella lingua dei fascisti.
Era semplicemente la paura fisica a condizionare queste persone? Tale giudizio – riguardo agli intellettuali – sembra una semplificazione troppo drastica. Qui si trattava di una paura di altro tipo, la paura di lasciarsi sfuggire le vicende del proprio tempo, di affrontare le necessità della storia, di trovarsi isolati, di finire nella spazzatura della storia. Nessuno ha raccontato in modo più penetrante questo processo di assoggettamento mentale di Czesław Miłosz nel suo noto libro La mente progioniera. Questo volume, scritto nel 1952, continua ad affascinare grazie alla sua paradossale attualità. Zniewolenie cambia le forme. Oggi nessuno crede più nel genio di Stalin e nell’im- mortale Unione Sovietica. Eppure continuiamo a incontrare a ogni pie’ sospinto persone, ambienti, movimenti politici e religiosi i cui seguaci sono convinti di conoscere la verità assoluta sulle finalità dei processi storici. Nel nome di questa verità sono pronti a morire o a uccidere gli altri.
Edgar Morin, filosofo e sociologo francese, diceva che il fascino del comunismo stava nel fatto che esso faceva appello ai migliori istinti dell’essere umano per poi invece fare emergere i suoi lati peggiori. Sappiamo di più dell’assoggettamento mentale “di sinistra” perché i suoi ex seguaci avevano lasciato più testimonianze sulla loro lotta contro il condizionamento da parte di quella “religione” totalitaria, la nuova fede che doveva fornire la giustificazione alla crudeltà dei nuovi tempi.
Essi avevano raccontato della loro fede nella rivoluzione fatta in nome di libertà, uguaglianza, fraternità, in nome della giustizia e contro l’alienazione. Questa rivoluzione doveva scardinare il globo, doveva essere l’ultima lotta...
Perciò chiunque si rifiutasse di capire e non si arruolasse nelle schiere della rivoluzione veniva considerato vigliacco, imbecille o nemico. Il vigliacco lo si può semplicemente disprezzare, l’imbecille trattarlo con indifferenza, il nemico, però, bisogna eliminarlo. Così nasceva il mondo delle menti assoggettate, prigioniere, il mondo degli uomini puri con le mani sporche, il mondo dei detentori di una verità unica e assoluta, il mondo dell’abominio.
Questo mondo esiste ancora accanto a noi. Abbiamo il coraggio di guardarlo dritto nei suoi freddi occhi fanatici? O siamo ancora av- velenati dall’assoggettamento spirituale?



Festivaletteratura

con il sostegno di

Festivaletteratura